Urocza seria romansów anime zatytułowana Właściwie, jestem… wydaje się całkowicie zapożyczyć pierwsze poważne konflikty Dragon Ball Super, kiedy Beerus, Bóg Zniszczenia, był wciąż bardziej wrogiem niż wątłym sojusznikiem.

Oparty na mandze Eiji Masudy, ósmy odcinek Właściwie, jestem… śledzi psotną i wścibską Akane Koumoto, diabła, który tak się składa, że ​​jest dyrektorem szkoły głównej obsady, ponieważ grozi zniszczeniem planety, jeśli tego nie zrobi nie cieszyć się większą ilością czekolady ucznia, którą przypadkowo spróbowała. Akane jest niewątpliwie wystarczająco potężna, by spełnić swoje groźby, ponieważ przywołuje asteroidę, którą naukowcy uważają za zdolną do zniszczenia ludzkości.

Właściwie jestem… kopiuje Głód Beerusa z Dragon Ball Super

Ten absurdalny odcinek ma wiele podobieństw z obsesją Beerusa, Boga Zniszczenia, na punkcie kuchni Ziemi w Dragon Ball Z: Battle of Gods, a później w Dragon Ball Super. W filmie plan Beerusa zniszczenia Ziemi jest wielokrotnie opóźniany z powodu tego, jak bardzo lubi jedzenie planety, a jeden z wielu przypadków, które frustrują Beerusa na tyle, by przywrócić go do jego głównego celu, jakim jest zniszczenie wszystkiego, ma miejsce, gdy Buu zjada pudding, którego Beerus chciał spróbować. Whis konkluduje na końcu filmu, że prawdziwym powodem, dla którego Beerus oszczędził Ziemię, było jej jedzenie, prowokacyjne stwierdzenie, któremu Bóg Zniszczenia nie zaprzecza.

W anime Dragon Ball Super, rozszerzona wersja Battle of Gods pokazuje Beerusa, który przyznaje, że nie wie, czy powinien zniszczyć Ziemię tylko dlatego, że podobało mu się jej jedzenie. Beerus przyznaje się również do odpowiedzialności za zmniejszenie planety króla Kaia, ponieważ nie podobało mu się tamtejsze jedzenie i niszczy połowę innej planety, ponieważ jedzenie było zbyt tłuste.

Chociaż humorystyczny, jak wiele aspektów historii Dragon Ball, Właściwie jestem… podkręca tę dynamikę, w której potężne stworzenie jest gotowe zniszczyć Ziemię z powodu jedzenia. Poza spadkiem do jednego odcinka, zdecydowana większość konfliktu w komedii romantycznej skupia się na relacji między diabłem Akane i jej praprawnuczką, która nie posiadając żadnej mocy swojego przodka, łatwo poddaje się i torturuje jej pra-pra -babcia. Co więcej, intencje Akane są o wiele bardziej niewinne niż Beerusa w Dragon Ball Super, ponieważ jej późniejsze działania dowodzą, że wszystko, czego tak naprawdę chciała, to tylko jeden kęs czekolady, której tak pragnęła, a groźba zniszczenia planety była tylko sposobem na przyspieszyć proces uzyskiwania przez nią tego, czego chciała. Oczywiście ta gehenna również przyczynia się do radości Akane z manipulowania innymi. Rola Akane jako mistrza manipulacji nie jest jednak tak przebiegła, jak się wydaje, ponieważ polega jedynie na umieszczaniu jej zakochanych uczniów w niewygodnych scenariuszach, które wymagają od nich zmierzenia się ze swoimi emocjami.

Czytaj także  One Piece Elects Its Greatest Villain With Fans' Least Favorite Character

Właściwie Akane z I Am… jest bardziej manipulacyjna niż Beerus

image_6487327 (1)

Właściwie I Am… to kompletny i totalny romcom, podobnie jak najnowszy wątek Goten i Trunks Dragon Ball Super. Chociaż wiele postaci w Właściwie jestem… posiada zdolności, które prawie zawsze są używane wyłącznie do walki w innych serialach, działania wszystkich w tym niedocenianym komedii romantycznej są odpowiedzią albo na ich własne uczucia do ludzkiego chłopca z serialu, Asahi Kuromine, albo pomagając swoim przyjaciołom nawiązać z nim kontakt. W międzyczasie Asahi stara się zachować prawdziwą tożsamość tych żeńskich „potworów”, które gromadzą się w tajemnicy, ponieważ są nie-ludzkimi uczennicami w szkole dla prawdziwych ludzi, takich jak on, jednocześnie próbując wyznać swoją miłość do uroczych, choć gęstych Youko Shiragami. Beerus mógł powstrzymać się przed zniszczeniem planety w celu zdobycia pożywienia w Dragon Ball Super, ale tak naprawdę jestem… udoskonalił przepis.

Więcej: Sarada All But potwierdza swoją miłość do Boruto

Właściwie, I Am… jest transmitowane na Crunchyroll.

By Jan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *